Nazwałam ją Chester na cześć pobliskiego miasta, w którym znajduje się sławny park zamieszkały przez wiewiórki pozwalające się karmić z ręki. Chester przychodzi na orzechy i najpierw wypatrzyłam ją na płocie u sąsiada, a następnie (ku gwarantowanemu zdziwieniu moich anglojęzycznych sąsiadów!) zaczęłam się wydzierać “Basia! Basia!”. Moja mama uparcie twierdzi, że tym nawoływaniem oswaja się wiewiórki, więc nawołuję i wystawiam na przynętę coraz to smakowitsze kąski. Chester nie boi się smartfona i jak widać całkiem wychodzi jej pozowanie do zdjęć. Urodzona modelka.
Prev post
New life
Next post
Crime scene
soul
Related Posts
- 2 months ago
- 3 months ago
- 3 months ago
- 3 months ago
- 4 months ago
- 4 months ago
- 4 months ago
- 5 months ago
- 5 months ago
- 5 months ago