Kawki w tym roku przeżyły prawdziwą tragedię. Moi sąsiedzi zdecydowali usunąć ich gniazdo, i to niestety w porze lęgowej. Nie wiem, czy zrobiono to z niewiedzy, jednakże biedne ptaki przez kilka dni przesiadywały przy dachu, starając się dotrzeć do jajek (lub pisklaków). Obserwowałam je i nie mogłam nic zrobić. Chciało mi się płakać i zrugać sąsiadów, ale to ich teren i ich własność… Choć gniazd w porze lęgowej usuwać nie można, są pewne wyjątki i chyba pozwolono na to, skoro zajął się tym jakiś (od tego) specjalista.
Kawki przychodzą teraz jedynie “na wyżerkę”. Kiedy pojawiają się w ogródku, wygląda to na napaść lub rabunek, bo wtedy zlatuje się gang około 8 – 9 ptaków, które przez 5 minut rabują to, co im tylko wejdzie w spektrum widzenia i wygląda jak jedzenie.Nazywam je Gangiem Olsena i naprawdę nie wiem, skąd ten szalony pomysł.
Kawki rok temu przyprowadziły do mojego ogródku młode i to był widok, który mnie wzruszył na dobre. Młode kawki, kiedy się opierzają, mają na czubku głowy takiego “mini irokeza” – delikatny długi kucyk, który powiewa im na wietrze. Słodziaki!!!
Jackdaws lost their nest. My neighbours decided to get rid of the nest in the roof, as they were hatching. It broke my heart, it was ruthless, horrendous. I will spare you the details of them shrieking and being so distraught, but my god, I didn’t want to watch it. It must have been allowed as it was some kid of garden specialist that did it. Anyway, one of the saddest scenes I’ve seen. Jackdaws brought their offspring to the garden last year and they the chicks were so hilarious and cure – they had this hairstyle that reminded me of a mohawk in the middle of their heads. Couldn’t stop laughing, cute!!! They always steal nuts from the squirrels and are so clever! They just wait for the squirrels to show them where they hid their food and steal it immediately. Ha ha!