A było tak… Najpierw moja mama zwróciła mi uwagę na to, że para kosów Yellow i Brownie (samiec i samiczka), bez ustanku wlatuje w pobliskie gałęzie drzew, jak gdyby budowały gniazdo lub karmiły młode. Delikatnie zajrzałam. Brownie siedziała na jajkach! Oba kosy zupełnie się mnie nie boją i są niejako “dozorcami” ogrodu. Pozwalają (lub nie) innym ptakom na biesiadowanie przy chlebie i ziarnach i ogólnie wiedzą co w naszej trawie piszczy.
Jakież więc było moje zaskoczenie, gdy oba ptaki wyleciały z gniazda ( a było to dokładnie 20 kwietnia) i moim oczom ukazały się trzy, nagutkie pisklaki! Cudne! Popiskiwały sobie delikatnie a ja jedynie zbliżałam się na tyle, by zrobić zdjęcie.
To pierwsze (wypatrzone) gniazdo w moim ogrodzie. Nowe życie!
My mum spotted Yellow and Brownie flying back and forth to the tree. She thought immediately they were feeding the chicks so when they were gone I had a (distant) peek – took a little snapshot to see what’s inside. Eggs? Chicks?
Chicks! Gorgeous, three of them, almost naked, vulnerable, beautiful. It’s the first nest I spotted in my garden. Aren’t they cute????