We wrześniu gołębica została zaatakowana i zabita (chyba przez kota). Nie wiedziałam, że w gnieździe było jeszcze małe gołębiątko. Siedział przez parę dni przed domem, wcale się nie bał, byłam pewna, że reszta gołębi ( w tym ojciec) mu pomoże, bo dziobał ziarenka, ale niestety nie przeżył.
Okropnie sobie wyrzucam to, że nie zabrałam go do domu i nie wykarmiłam. Teraz będę wiedzieć, co robić.